Skoro należysz do grona super inteligentnych czytelniczek
tego bloga, wiesz już na pewno, że wbrew powszechnemu przekonaniu
trzynastolatek, faceci nie są rycerzami w lśniących zbrojach, gotowymi w każdym
momencie stanąć w obronie dobrego samopoczucia swojej królowej. Powiedziałabym
nawet, że często należą do tych, którzy to samopoczucie niszczą. Ale chwila,
moment. Przecież ktoś ich tego musiał nauczyć.
No cóż, nie ma co owijać w bawełnę. Same sobie na to
pozwalamy, bo przecież facet to nic innego jak siedmiolatek, usiłujący wyjść
poza margines rzeczy dozwolonych. Podobnie jak mały chłopiec uciekający przed
mamą w parku zerka co chwilę sprawdzić, czy ta nadal go goni, tak samo nasi
mężczyźni analizują nasze zachowania i
skłonności do akceptowania postępków łamiących nasze zasady. Kiedy Twój facet
przekracza ten próg i nie doświadcza żadnych konsekwencji, automatycznie
zaczyna obmyślać strategię kolejnego kroku. Dajesz mu pozwolenie na to, by
sądził, że zgodzisz się na wszystko, że Twoje granice są na tyle elastyczne, że
każde jego zachowanie będzie jedynie przesunięciem czerwonej linii. Ale choć
pewnie doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, nadal w to brniesz. Dlaczego? A
no zapewne dlatego, że nie chcesz go stracić. Że wolisz wybaczyć „drobne”
przewinienia, niż dać mu do zrozumienia, żeby, delikatnie mówiąc, spindalał z
Twojego życia. Bo co by to było, gdyby naprawdę to zrobił? Przecież nie
poradziłabyś sobie z taką porażką!
Dlatego wybaczasz. Najpierw są to niewinne grzeszki, później
jest coraz gorzej i gorzej. Ale on wie, że może sobie na to pozwolić, bo ma Cię
w całości. Bo wie, że w obawie przed rozstaniem, wybaczysz mu wszystkie
przewinienia. A po pewnym czasie nie zależy mu już nawet na Twoim przebaczeniu.
Pozbyłaś go najlepszej frajdy – dreszczu adrenaliny związanego ze świadomością,
że musi zasłużyć na Twoją obecność. Związek z Tobą nie dostarcza mu już wyzwań,
przestałaś być dla niego intrygująca. Nie ujawniłaś pazura, nie odkryłaś
swojego alter ego – tego, który usilnie trwa przy swoich przekonaniach, a kiedy
trzeba, pokazuje ostre kły w obronie swojego honoru.
A tymczasem facet właśnie tego by chciał. Żebyś pokazała mu,
że nie zgadzasz się na taką politykę. Że masz swoje zasady i nikomu nie
pozwolisz ich złamać, nawet jemu. A może szczególnie jemu! Bo paradoksalnie ten
trzydziestoletni chłopiec jest też myśliwym, łowcą z krwi i kości. I największą
frajdę sprawia mu zdobywanie tego, co zdobyć nie jest łatwo. Jeśli Twój
mężczyzna będzie wiedział, że zachowanie godności jest dla Ciebie ważniejsze,
niż niekończące się próby utrzymania związku, zrozumie, że nie ma Cię w
całości. Że ciągle musi o Ciebie zabiegać, że zdajesz sobie sprawę z własnej
wartości. Zauważy, że jesteś kobietą zasługującą na więcej i nie zadowolisz się
byle czym. A to z kolei da mu poczucie, że jest samcem alfa – bo ta niezależna,
intrygująca, wymagająca kobieta wybrała właśnie jego. Fakt, że dzisiejszy
wieczór ma szansę spędzić z Tobą będzie dla niego nagrodą, bo przebywanie w
Twoim towarzystwie to dla niego czysty prestiż.
Dlatego też moje drogie czytelniczki, nigdy nie dajcie sobie
wejść na głowę. Nie przesuwajcie swoich granic, nie zgadzajcie się na łamanie
zasad. Mężczyzna „de luxe” nigdy Was do tego nie zmusi, a ten który będzie
próbował, na pewno nie jest tego wart. Nikt nie jest!
Zgadzam się z każdym słowem :) Szacunek dla siebie samej i życie w zgodzie ze sobą jest dla mnie ważniejsze niż związek. Bardzo pilnuję swojej wolności i niezależności. Twój tekst przypomniał mi poradnik "Dlaczego mężczyżni kochają zołzy", którym swego czasu się fascynowałam.
OdpowiedzUsuń